Dziś rano spróbowaliśmy kolejnej miejscowej atrakcji. W skrócie zamknięto nas w drewnianych skrzyniach z otworem na głowę, w których znajdowała się gorąca para wodna z liśćmi eukaliptusa. Co 4 minuty należało wyjść i polewać się lodowatą wodą na różne sposoby. Więcej szczegółów nie podam, ale wyszliśmy jak nowo narodzeni.
Po śniadaniu wyruszyliśmy na szlak po zboczach wulkanu Tungurahua. Było to dla naszych niewysportowanych ciał spore wyzwanie, ale widoki wynagrodziły cały nasz wysiłek.