Trudno odpowiedzieć na pytanie po co tu przyjechaliśmy i co tu będziemy robić. Jedno jest pewne decyzja została podjęta bez wahania w chwili kiedy pojawił się pomysł. Od tego momentu stan naszej wiedzy na temat Ameryki Południowej nie uległ większej zmianie. Ameryka nie jest centrum naszych zainteresowań, przez ostatni rok pochłaniało nas wiele innych tematów i zajęć no i nie znaleźliśmy czasu na przekopywanie internetu i spędzanie godzin nad książkami. Wybór był dość przypadkowy, ale nie zupełnie. Początkowo miał być tylko kilkunastodniowy wypad na wyspy Galapagos - od wielu lat słyszę o nich i oglądam zdjęcia zrobione przez koleżankę, która ma tam rodzinę. Potem powrócił przewijający się już wcześniej pomysł dłuższej przerwy od pracy i codziennej rutyny. No i padło na Amerykę Południową.
Nie spełniam w ten sposób swoich marzeń, NIGDY nie marzyłam o takim wyjeździe, po prostu robię to, co moim zdaniem warto zrobić, chwytam okazję i zamierzam z niej maksymalnie skorzystać.
Pierwszy sukces: udało mi się spakować do średniej wielkości plecaka, a cały mój dobytek na kolejne 6 miesięcy waży 9,5 kg. Ma wystarczyć.
Planem jest brak planu. Jedyny sztywny punkt to Galapagos, musieliśmy kupić wcześniej bilety lotnicze. Mamy jeszcze kilka pomysłów na to, co chcielibyśmy zobaczyć, ale gdzie się rzeczywiście pojawimy, okaże się w trakcie.
Agnieszka