Wybierając się do Sucre spodziewaliśmy się klasyki w rodzaju dworzec, autobus, dworzec, taksówka, hostel. Wychodząc z hostelu upewniliśmy się dokąd mamy jechać, żeby złapać transport do Sucre. Taksówkarz zawiózł nas pod wskazany adres, a tam zamiast autobusów stały samochody osobowe, a z taksówki prawie nas wyciągnięto namawiając na wykupienie przejazdu. Trochę się wahaliśmy, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się skorzystać i tak w dwie i pół godziny zostaliśmy dowiezieni pod wskazany adres. Był nawet formularz z nazwiskami pasażerów, który został skontrolowany przez odpowiednie instytucje przy wyjeździe z miasta.
Sucre okazało się miastem eleganckim, białe domy, wąskie uliczki, zadbane, czyste place, do tego kwiaty i zieleń na skwerach. Trochę przeszkadza tłok na ulicach, samochody jadą sznureczkiem, trzeba się przemykać między nimi, żeby przejść na drugą stronę no i jak zwykle warto mieć oczy dookoła głowy. Kierunkowskazy są używane rzadko, a sygnalizacja świetlna jest umowna, dotyczy zresztą tylko kierowców, praktycznie nie ma czegoś takiego jak zielone dla pieszych.
Poza tym jest to po prostu kolejne boliwijskie miasto. Jak się okazało pobyt w Boliwii dla nas to przede wszystkim miasta - targi, restauracje, kawiarnie, place i mnóstwo fajnych uliczek. Nigdzie się nie spieszymy. Już dawno pogodziliśmy się z tym, że nie zobaczymy wszystkiego i to nie dlatego, że brakuje nam czasu. Raczej brakuje energii i zapału, żeby przemieszczać się w szybszym tempie i zaliczać wszystko, co jest do zobaczenia. Podoba nam się wolne tempo, mamy czas na odpoczywanie, włóczenie się bez celu, przyglądanie się jak życie toczy się wokół i nawet mamy czas na nudę. Ale nudzimy się rzadko. Zadziwiające, w Polsce dawno byśmy zwariowali spędzając tyle czasu w kawiarniach, na spacerach i na odpoczywaniu. Tutaj ciągle nie mamy dość. Boliwijskie miasta to idealne miejsce do tego, żeby zwolnić.
Aha, właśnie zaczyna się lato! Koniec listopada to koniec roku szkolnego. Znów zaczynają się wakacje:) Maturzyści świętują tańcząc na ulicach przy dźwiękach towarzyszących im orkiestr dętych. Hucznie i wesoło się bawią, aż miło popatrzeć :)
A.