Podróżowanie bez planu wymaga zaskakująco dużo planowania. Zwykle jest to związane z koniecznością zaplanowania następnego etapu podróży tak aby znaleźć się na właściwym lotnisku we właściwym czasie bez przesiadywania w jednej miejscowości przez 2 tygodnie jednocześnie zapewniając sobie na tyle dużo czasu aby zdążyć nawet w przypadku blokady dróg. Trochę inaczej jest w okresie świąteczno noworocznym. W tym czasie nie wiemy czy hostele będą otwarte, czy będą wolne miejsca oraz czy ceny nie będą wywindowane w kosmos. Z tego powodu zaplanowaliśmy nasz pobyt od powrotu z Wyspy Wielkanocnej aż do drugiego dnia Nowego Roku. Nie wiedzieliśmy niestety że ceny transportu autobusowego w Argentynie podane w przewodniku są od dawna nieaktualne ze względu na galopującą inflację. W rezultacie wylądowaliśmy gdzieś pośrodku Ameryki Południowej z zapasem czasu lecz bez możliwości ruszenia się gdziekolwiek nie wydając fortuny. Ponieważ opcja pozostania w jednym miejscu nie wchodziła w rachubę ze względu na niespokojny stan ducha podjęliśmy próbę wybrnięcia z patowej sytuacji przeszukując cyberprzestrzeń. Wujek Google jak zwykle wypluł z siebie tak wielką ilość niesatysfakcjonujących ofert poprzeplatanych wkurzająco-irytująco-beznodziejno-upierdliwymi reklamami że aż postanowiliśmy przeprogramować nasze mózgi i przestawić je z trybu „Ograniczenia” na tryb „Cele i możliwości”. Osiągnęliśmy to zmieniając pytanie z „co możemy zrobić” na „co chcemy zrobić”, proces transformacji przyśpieszyliśmy za pomocą buteleczki czerwonego wina z popularnego w Argentynie szczepu Malbec. Prosta strategia NLP oraz wspomaganie farmakologiczne dały bardzo wymierne rezultaty. Okazuje się że w kalendarzu połączeń lotniczych są dwie dosyć szczególne daty. Po pierwsze jest to pierwszy dzień stycznia, wiadomo, nikt nie lubi latać na noworocznym kacu gigancie. Po drugie 13-ty stycznia, być może z powodu przesądów. Wykorzystaliśmy skrupulatnie niższe ceny przelotów w tych dniach płacąc jakieś 150% ceny autobusowej w zamian za 2h lotu zamiast 20h jazdy. W Nowy Rok lecimy dalej, na południe!
H.