Nocowanie w hostelach to zawsze wielka niewiadoma. W przeciwieństwie do markowych sieci hotelowych w hostelach nigdy nie ma gwarancji jakiegoś standardu. W hostelu w którym aktualnie przebywamy od początku coś było inaczej, kamienne podłogi, cała kuchnia w drewnie, stół nie klei się a stołki nie kiwają się. Dłuższa obserwacja pozwala na kolejne odkrycia. Zastawa stołowa, talerze i talerzyki, wszystkie są z jednego kompletu, czyste patelnie wiszą ułożone od największej do najmniejszej, po każdym użyciu zakręcany jest zawór doprowadzający gaz do kuchni gazowej, szklanki stoją na miejscu dla szklanek a kubki na miejscu dla kubków. Gospodyni prowadząc nas przez podwórko na którym leżą w równym rządku jakieś materiały budowlane, przeprasza za bałagan bo właśnie robi jakiś remont. Nie ma wątpliwości, w tym domu mieszka Jej Wysokość Perfekcja ! Aby się upewnić że to właśnie Ona a nie zwyczajna miłośniczka porządku i czystości wykonałem prosty test. Na jednym ze stołów ,jako element wystroju, stała szachownica z równo ustawionymi pionami. Podmieniłem w niej dwa pionki zamieniając biały z czarnym, pani Czystość mogłaby tego nie zauważyć lecz pani Perfekcja nie mogła nie zareagować na taki nieporządek ! Rezultat testu był pozytywny, pionki wróciły karnie do jednobarwnych szeregów i porządek świata został uratowany. Można by pewnie uznać taki hostel za idealny gdyby nie to że robiąc cokolwiek w kuchni mamy wrażenie dokonywania gwałtu na porządku wyciągając jedną patelnię z szeregu oraz gdyby nie to że zaraz po nas ktoś zetrze stół lub zakręci zawór od gazu. Mam wrażenie że Jej Wysokość Perfekcja ciągle mnie obserwuje, ocenia i poucza.
H.
Coś jest nie tak albo z nami, albo z tym miejscem. Odkąd przyjechaliśmy do Argentyny ciągle biegamy jak poparzeni. Najczęściej w poszukiwaniu bankomatu, na drugim miejscu jest supermarket, a na trzecim dworzec autobusowy. Jakoś do tej pory, o ile pamiętam wszystko przebiegało sprawnie, zadziwiająco gładko, aż straciliśmy czujność. Tutaj wszystko jest bardzo skomplikowane. Bankomaty nie chcą wypłacać pieniędzy, informacje o autobusach zdobywamy wędrując od okienka do okienka (przy piątym nie pamiętamy już co powiedzieli w pierwszym). W sklepach drożyzna, nie podają cen więc chodzę z paczką makaronu i pytam o cenę, żeby nie zapłacić przypadkiem 35 pesos zamiast 8 (14zł/3zł). Jakoś tak się składa do tego, że supermarkety są zawsze daleko. To są te złe strony.
Z tych pozytywnych : Patagonia jest piękna! W Bariloche widzieliśmy gigantyczne drzewa, woda jest czyściutka, przejrzysta, krajobrazy fantastyczne.
Co do Esquel to jest chyba stolicą wiatrów Patagonii. Podobno wieje tu głównie wiosną, ale teraz też porządnie dają o sobie znać. Jest kilka miejsc, które można odwiedzić bez samochodu, ale lepiej posiadać jakiś środek transportu. Poza tym w mieście od 12 lat 4 dnia każdego miesiąca odbywają się protesty przeciwko otwarciu kopalni złota. Hasło: "no a la mina" (mina - kopalnia) pojawia się na każdym kroku, na szczycie góry, na asfalcie, na murach i w menu małej restauracyjki. Trzymamy kciuki!
A.
P.S.
Okazało się że Jej Wysokość Perfekcja perfidnie wybrała na swoją powłokę cielesną mężczyznę, pomimo tego że miała do wyboru w tym domu jeszcze dwie kobiety. Gdy opuściliśmy nasz pokój poprosiliśmy o możliwość pozostania w kuchni wraz z bagażami jeszcze przez 30 min. Ona przybyła w męskim wcieleniu 5 min przed końcem planowanych 30 minut z pytaniem "ile jeszcze?". Dwaj bałaganiarze z plecakami niosącymi wielomiesięczny kurz opuścili kuchnię w pośpiechu ....